Rozdział 2
Ja ze spokojem i dziwnym optymizmem przebrałam się i wróciłam na salę.
-Cari?
-Tak słodziutka?
-Jaka kapela tak właściwie dzisiaj zagra?
-Jakaś rock'owa. Guns Rose? Guns n Roses? No w każdym bądź razie coś takiego
Rose... hm- Po tym skojarzeniu zaśmiałam się a Cari spojrzała na mnie ze zdziwieniem. Do godziny wszystko 20 wszystko działo się zupełnie rutynowo. Celowo użyłam słowa ''do'' albowiem o 8 do baru zaczął zbierać się dość spory tłum małolatów i kilku już nieźle najaranych gości. Około wpół do natomiast do baru wbiegła piątka mężczyzn, byli ujarani i pijani jak reszta towarzystwa. Mieli ze sobą dwie gitary i bas. A kto niósł bas? Duff! Na początku aż przetarłam oczy, bo nie dowierzałam. Tak to on! Takiego tapira nie można pomylić z nikim. Ale chwilę potem uświadomiłam sobie jak mylne jest to stwierdzenie. Za nim stał o głowę mniejszy, blondynkowaty i również natapirowany członek zespołu który bez ustanku śmiał się. Tuż obok natomiast stał mulat z burzą czekoladowych loków. Miał t-shirt z zabawnym nadrukiem i duży skórzany kapelusz na głowie. Rozmawiał, a raczej przekomarzał się z rudym wokalistą. Cała czwórka weszła na scenę. Zabrali się do nastrajania instrumentów, a tłum był już tak podjarany, że w pewnym momencie kilku fanów jak podejrzewam weszło na scenę i zaczęło się rzucać. Dopiero po czasie zobaczyłam piątego członka. Miał głowę schyloną w dół siedział na wzmacniaczu z papierosem w ustach. Stroił swoją gitarę i co jakiś czas uwłaczał niższemu blondynowi który okazał się być perkusistą. Przyglądałam się temu wszystkiemu zza lady. Miałam ochotę zajarać, no ale cóż, nie mogłam opuszczać baru. ''Welcome to the jungle baby, I've gonna die''tylko tyle zrozumiałam z wręcz krzyku rudzielca. To było niesamowite! Głos tego wiewióra brzmiał zupełnie jakby był rozstrojony ale to tylko dodawało mu uroku. Cholera!-rzuciłam. Chłopcy zaczęli piosenką ''Welcome to the jungle'' i to było jak porażenie. Już po pierwszych dźwiękach zaczęłam bezwładnie kołysać biodrami. W trakcie koncertu przyjmowałam dużo zamówień. Godzinę potem zmęczeni i spoceni wraz z aplauzem chłopcy zeszli ze sceny i szybko powędrowali do jednego ze stolików. Poprawiłam fryzurę, i podeszłam zebrać zamówienie.
-Rose!-usłyszałam już z daleka
-Duff?-wyszczerzyłam się i udałam zaskoczenie
-Rose, chodź tu do nas!-Podeszłam do stolika i moim oczom ukazała się grupka mężczyzn.
-To jest moja koleżanka, Rose-Przedstawił mnie
Niestety wszyscy po za rudzielcem nawet nie podnieśli wzroku.
-Rose, hej, obsługujesz tu?-Zapytał rudy
-Tak-opowiedziałam z zażenowaniem
-To rusz dupę i przynieś 10 piw i 2 Nigthtrain'y- Po nie uprzejmym powitaniu odwrócił wzrok, po czym wrócił do rozmowy ze Slash'em (Mężczyzna w lokach)
Oburzyłam się, zrobiłam zawstydzoną minę
-Już się robi-syknęłam przez zaciśnięte zęby, odwróciłam się i poszłam po zamówienie.
Kiedy wróciłam do stolika mężczyzna z burzą loków zaśmiał się, po czym zaciągnął skrętem.
Duff wstał, chwycił mnie za nadgarstek
-Przepraszam za tego dupka. Pamiętasz jak opowiadałem Ci o Ros'ie numer dwa? To właśnie ten skurwiel!
-Duff, przecież nie musisz się za niego tłumaczyć- uśmiechnęłam się z politowaniem
-Przepraszam, ale muszę iść zebrać resztę zamówień, kiedy będę miała chwilę wolną pogadamy, okej?
-W porządku...-zmarszczył czoło ja natomiast w odpowiedzi uśmiechnęłam się i odwróciłam
-Aa i Rose-krzyknął
-Tak?
-Zajebiście Ci w tej spódniczce-wyszczerzył się
Zaśmiałam się i szybko zakryłam twarz, żeby nie zauważył rumieńców. Zamyślona zebrałam zamówienia. Po półgodziny miałam chwilkę przerwy. Od razu ruszyłam w stronę stolika z Guns'ami. I choć wcale nie uszczęśliwiała mnie świadomość konfrontacji z rudzielcem, to było warto zacisnąć zęby, po to żeby zobaczyć Duff'a. W trakcie tego ubiegłego półgodziny, co jakiś czas zerkałam dyskretnie na blondyna. Chłopców zdążyły okrążyć już na w pół rozebrane fanki, tu ponownie przypuszczam, iż właśnie nimi były. Jedna siedziała na kolanach u Axl'a, a kilka innych przy Slash'u, Izzy'm i Steven'ie. Miałam nadzieję, że ta blondyna przykuje uwagę rudzielca na tyle, że nie zauważy mojej obecności. Widziałam, że i Duff co jakiś czas zerkał na mnie. Podniosłam głowę, wyprostowałam się, wzięłam wdech i podeszłam do stolika. Twarz basisty momentalnie nabrała barw uśmiechu, choć po dawce narkotyków jaką spożył trudno było dokładnie określić czy to był uśmiech akurat do mnie
-Mam tylko chwilę także...-zawahałam się
-Także?-podniósł brew nie zmieniając uśmiechniętego wyrazu twarzy
-No...-było mi głupio
-Siadaj-wskazał miejsce obok Stevena obściskującego się z szczupłą brunetką, czułam się trochę nie zręcznie
-A więc pracujesz tu tak?-zagadnął
-Chwilowo tak-uśmiechnęłam się
-Chwilowo?
-No tak, to nie jest praca moich marzeń
-A gdzie chciałabyś pracować?-starał się utrzymać temat. Właściwie to pytanie było dla mnie całkiem komfortowe albowiem dokładnie wiedziałam co chciałabym robić.
-Przy sprzęcie, ekipa od sprzętu jakiegoś zajebistego zespołu takiego jak AC/DC...
-Ambitnie!-wyszczerzył się
-Jak zaczniemy już rozkręcać się z koncertami to znajdzie się dla Ciebie robota u nas!
-Mam nadzieję, że nie rzucasz słów na wiatr-Duff uśmiechnął się i zaciągnął papierosem
-Chcesz?-wyciągnął go do mnie. Zaciągnęłam się, czułam wzrok blondyna na sobie, patrzył mi w oczy, po czym dyskretnie zerknął na mój biust.
-Zostaw tą dziwkę i chodź się napić!-krzyknął Axl
-Jeszcze jedno słowo jebany rudzielcu!-pogroził mu, pomimo wyzwiska, uśmiechnęłam się kiedy Duff, tak rycersko wstawił się za mną.
Axl machnął ręką.
-Mów dalej piękna-szarmancko wrócił do tematu
Zza lady machała do mnie Cari na znak, że moja przerwa właśnie się skończyła.
-Muszę iść...
-O której kończysz pracę?Jego twarz posmutniała
-Czy ja wiem... 24?
-Zaczekam na Ciebie-opowiedział z przekonaniem
-Jeżeli chcesz-uśmiechnęłam się najpiękniej jak potrafiłam
Kiedy wstałam on wstał razem ze mną, objął mnie w pasie i pocałował w czoło. To nie był taki zwykły przyjacielski pocałunek, był namiętny. Jego usta były miękkie, mogłam się w nich rozpłynąć. Czułam jak na moich policzkach pojawiają się rumieńce. Duff, przyciągnął mnie do siebie mocniej. W tej chwili moja głowa, schowana była w jego klatce piersiowej. Nie chciałam go puszczać, czułam się bezpiecznie. Po kilku sekundach uścisku chłopak jednak wyczuł iż chyba się duszę i puścił mnie, spojrzał mi w oczy
-Będę czekał-zakończył słodkim tonem